Stary Kostrzyn - wspomnienia Klausa Thiela
Kostrzyn był do 1945 r. prawdziwym miastem z albumu, Stare Miasto faktycznie wyglądało tak, jak pięknie przedstawił je na swoim rysunku Robert Jurga. Tylko umocnienia we wschodniej części dawno zniknęły z powierzchni, zanim się urodziłem. Na ich miejscu powstała Glacis: piękne planty wokół Starówki aż do linii kolejowej do Rzepina.
Ulica Friedrichsstrasse (obecnie ul. Graniczna) otaczała Starówkę z pięknymi willami (choć w jednej z nich mieszkała moja wzbudzająca we mnie strach dentystka!). Moi rodzice mieszkali w narożnikowym domu Nagelschmiedstrasse (ul. Gwoździarzy), za ratuszem. Moja droga do szkoły prowadziła Kurze Dammstrasse, obok dużego sklepu z zabawkami i wieloma oknami wystawowymi. Przed Bożym Narodzeniem małpka z materiału pukała od wewnątrz w szybę.
Pierwszym symptomem wojny, który zauważyliśmy jako dzieci, było zaklejenie okien wystawowych, zabawki stały się luksusem.
Jedną z najpiękniejszych przygód była dla mnie zawsze jazda tramwajem od Rynku na Nowe Miasto i do kina "Apollo-Theater" vis-a-vis hotelu miejskiego, zaokrąglone mury wejścia można do dzisiaj rozpoznać.
Do 1945 r. mało odczuwaliśmy wojnę, nocne alarmy były dla dzieci raczej intrygujące. Potem jednak wszystko potoczyło się niespodziewanie: na początku stycznia mama wzięła mnie i książeczki oszczędnościowe i poszliśmy przez most na Warcie do kostrzyńskiego banku, aby pobrać tyle pieniędzy, ile to było możliwe. Ale tam słyszeliśmy już odgłosy kanonady armii sowieckiej i pieniędzy nie dostaliśmy.
Następnego dnia, o godzinie szóstej rano, na rozkaz komendanta musieliśmy wraz z wszystkimi kobietami i dziećmi na zawsze opuścić miasto Kostrzyn.
Klaus Thiel - Rozgłośnia Wolny Berlin