Walka na całego (tenis stołowy)
Pracowity początek roku 2011 mieli pingpongiści Warty Kostrzyn nad Odrą. W piątek kostrzyńscy zawodnicy wygrali z Elektrykiem Toruń 6-4. Natomiast w sobotę w takim samym stosunku ulegli drużynie Dekorglass Działdowo.
Dramatyczna końcówka
Warta Kostrzyn nad Odrą podejmowała we własnej hali Elektryka Toruń, trzecią drużynę rozgrywek pierwszoligowych. Gospodarze przed tym spotkaniem zajmowali szóstą lokatę, tracąc trzy punkty do swojego rywala. Pomimo niższej pozycji w tabeli ligowej zawodnicy Warty podchodzili do meczu optymistycznie.
– Uważam, że drużyna z Torunia jest w naszym zasięgu. Jeśli pokonamy Elektryka możemy wskoczyć kilka miejsc wyżej w ligowej tabeli i nawiązać kontakt z czołówką. Musimy zagrać maksymalnie skoncentrowani, a wtedy osiągniemy swój cel. –powiedział przed spotkaniem Paweł Kibała.
Słowa zawodnika Warty zadziałały bardzo mobilizująco na cały kostrzyński zespół. Już po pierwszych grach kostrzynianie objęli prowadzenie 3-1 i wydawało się, że mają już mecz pod kontrolą. Nieoczekiwanie w ich szeregi wkradła się dekoncentracja, przez co ponieśli porażkę w grach deblowych. Goście doprowadzili do remisu i spotkanie zaczynało się od nowa. Sygnał do ataku dał Kibała, który bardzo pewnie pokonał Michała Krzyżanowskiego. Na drugim stole słabsze chwile przeżywał Karol Żarski, nie potrafiąc odeprzeć ataków Konrada Kulpy.
Po bardzo zaciętym spotkaniu górą był zawodnik przyjezdnych. O wszystkim decydowały mecze Krzysztofa Stamirowskiego z Jakubem Dyjasem i Marcina Bąka z Marcinem Marchlewskim. Stamirowski od początku spotkania zaatakował bardzo agresywnie swojego rywala. Ta determinacja opłaciła się i po pięciosetowej batalii mógł cieszyć się z wygranej. Bardzo pewnie podszedł do swojego pojedynku również Bąk. Nasz zawodnik prowadził już 2-0 i 8-5, jednak nie potrafił dowieźć tej trzypunktowej przewagi do końca seta. Przez ten moment nieuwagi zrobiło się bardzo nerwowo. Toruński zawodnik wygrał też czwartego seta i o wszystkim decydował tie-break. To był niewątpliwie najbardziej dramatyczny set całego spotkania.
Do ostatniej piłki nie było wiadomo czy Warta zwycięży, czy będzie musiała zadowolić się podziałem punktów. Jednak tę próbę nerwów lepiej wytrzymał zawodnik Warty, zwyciężając w decydującej partii 13-11. Publiczność po spotkaniu zgotowała ogromne brawa Bąkowi i jego kolegom z drużyny. Kibice po huśtawce nastrojów mogli z uśmiechem na ustach opuszczać kostrzyńską halę. Ten sukces jest w dużej mierze także ich zasługą. Od pierwszej do ostatniej piłeczki bardzo żywiołowo dopingowali swoich ulubieńców, a ci odwdzięczyli się im świetnym rezultatem.
Zabrakło niewiele
Przed spotkaniem obie drużyny sąsiadowały ze sobą w tabeli ligowej mając taką samą liczbę punktów. Przewaga psychiczna była jednak po stronie zespołu Dekorglass Działdowo.
W pierwszym spotkaniu drużyna z Warmii i Mazur pokonała Wartę 7-3. Kostrzyńscy zawodnicy chcieli za wszelką cenę zrewanżować się za tę porażkę. – Zespół z Działdowa jest silny. Zawodnicy występujący w nim są bardzo doświadczeni. Mają za sobą także występy w najwyższej fazie rozgrywkowej. Jeśli zagramy swój najlepszy tenis, możemy ich pokonać. – mówił przed spotkaniem Karol Żarski. Już pierwsza gra tego meczu zwiastowała ogromne emocje. Wspomniany Żarski podejmował Piotra Kołacińskiego.
Zawodnik Warty prowadził już 2-1 i 10-7, by ostatecznie przegrać tego seta 10-12, a cały mecz 2-3. Taki początek pozwolił uwierzyć przyjezdnym w wywiezienie kompletu punktów z trudnego terenu. Jednak na ten rezultat szybko odpowiedział Kibała. Kostrzyński zawodnik bez większego wysiłku pokonał 3-0 Jana Surwiło. Kolejne dwie partie padły łupem gości i Warta znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Gry podwójne zakończyły się remisem. Dekorglass Działdowo prowadził 4-2.
Gdy Żarski uległ Tomaszowi Sposobowi, wydawało się, że już w tym meczu nic ciekawego się nie wydarzy, a zespół z Działdowa bez większego wysiłku zdobędzie dwa oczka. Jednak swoją świetną postawę potwierdził Kibała, który po bardzo emocjonującym spotkaniu pokonał Artura Baranowskiego.
W następnym pojedynku Bąk zwyciężył 3-0 z Kołacińskim, przywracając wiarę w remisowy wynik.
Decydujący mecz stoczyli Stamirowski i Surwiło. Gracz Warty zaczął odważnie, wygrywając pewnie pierwszego seta. Jednak w drugiej partii, pomimo dobrej gry nie sprostał swojemu przeciwnikowi. Ku zdziwieniu wszystkich zgromadzonych Surwiło zaczął grać na bardzo wysokim poziomie, odpierając ataki Stamirowskiego. Kostrzyński zawodnik rozegrał dobry mecz, jednak musiał uznać wyższość rywala. Zasłużył on niewątpliwie na pochwałę, za walkę do końca. Kibice docenili jego determinację, oklaskując go po meczu.